poniedziałek, 24 maja 2010

Myśląc o apostazji

Coraz częściej słyszy się ostatnio o apostazji, czyli wypisywaniu się z Kościoła.
Niektórzy ludzie pragną być wykreśleni z ksiąg parafialnych. Uważają, że zostali ochrzczeni wbrew własnej woli. Czytałam dyskusje na temat. Niektórzy księża utrudniają dokonanie aktu apostazji. Nakazują odczekać, przyprowadzić 2 świadków, często rodziców chrzestnych itp. Jest to wbrew aktualnym przepisom kościelnym. Ludzie z klubu racjonalistów pisali nawet list do papieża Benedykta XVI, aby zabronił duchownym utrudniania aktu apostazji i nakłonił ich do przestrzegania ww przepisów.
Apostazja. Automatycznie pociąga za sobą ekskomunikę (ex comunio)- wykluczenie z jedności. W tym przypadku dobrowolne wykluczenie ze wspólnoty Chrześcijan. Na akcie Chrztu w księgach parafialnych zostaje odnotowany fakt dokonania apostazji. Ewentualny powrót do Kościoła w przyszłości jest możliwy, ale po zdjęciu ekskomuniki przez biskupa.
Dawniej używano pojęcia "klątwa" jako synonimu "ekskomunika". Dziś- myślę, że pojęcie klątwy chyba już nie istnieje. Jaki normalnie myślący człowiek chciałby kogoś przeklinać czy źle mu życzyć?
Rozmyślam o ludziach, którzy dokonują aktu apostazji.
Na pewno kierują nimi różne motywacje. Od "zaszpanowania" innością, zrobienia na złość rodzinie - po głęboko przemyślane decyzje wynikające z chęci bycia uczciwym wobec siebie, innych ludzi i również Kościoła.

Napisałam propozycję listu, który mógłby wręczać ksiądz osobie odchodzącej z Kościoła:

Drogi Bracie/Siostro!
Pokój ludziom dobrej woli!
Jeżeli obecnie twoje sumienie nakazuje Ci odejść z Kościoła Katolickiego (KK), postępujesz uczciwie.
Jeżeli uważasz, że sakrament Chrztu świętego otrzymałeś wbrew Twojej woli - masz prawo tak uważać.
My - Twoi wierzący bracia i siostry pozostajemy w KK, gdyż wierzymy, że mimo jego ludzkich win i słabości, działa w nim Jezus Chrystus. On obdarowuje nas, a przez nas wszystkich ludzi - swoją miłością i mocą.
Żyj uczciwie, szukaj prawdy i szczęścia.
Prosimy o wybaczenie ludziom Kościoła, których postępowanie sprawiło Ci ból i zawód.
Jeżeli kiedykolwiek zechcesz powrócić, będziemy szczęśliwi - czekamy.
Błogosławimy Tobie, pozostajesz w naszych sercach i modlitwach.


Tyle listu. Należałoby też zapytać taką osobę, czy życzy sobie, aby fakt apostazji podać do wiadomości publicznej (zamieścić w ogłoszeniach parafialnych), czy też pozostawić bez rozgłosu.
Parafie powinny organizować modlitwy, odprawiać Msze św w intencji ludzi, którzy odeszli. Aby żyli i poszukiwali uczciwie.
Na koniec myślę, że szanuję ludzi, którzy dokonują apostazji zgodnie ze swoim sumieniem. Czuję do nich sympatię. O wiele bardziej żałuję tych, którzy pozostając formalnie w Kościele, mają wszystko "w głębokim poważaniu".
Nie znaczy to, abym namawiała do apostazji. Myślę, że dla większości wątpiących i poszukujących nie stanowi ona warunku dobrego samopoczucia.

1 komentarz:

  1. Jestem osobą niewierzącą. Od paru lat nie chodzę do kościoła. Mój obecny status dotyczący apostazji jest dość skomplikowany. Powiedzmy, że w toku. Utrudniają jak mogą... Zainteresowane parafie otrzymały mój akt apostazji. Ksiądz nie przychodzi. Dzieci nie chodzą na religię. Szczerze mówiąc, dziś mam już w nosie statystyki. Według słów ks. dr Józefa Klocha: „Jeśli Pan chce wystąpić to Pana akt woli jest pierwszym krokiem. I wtedy jak Pan mówi sobie »Nie chcę być w Kościele katolickim, on mnie nie obchodzi« to już Pan nie jest. Wystąpił Pan”.
    Twoja propozycja listu na odchodne dla mnie osobiście jest niepotrzebna, wręcz zbędna. Natomiast jeśli chodzi o publiczne ogłoszenie, nie rozumiem w jakim celu by tak postępowano. Mogą mnie nawet z nazwiska wyczytać, jednak jakby nie było stracili owieczkę. Nie ma się czym chwalić. Niech zaczną o to pytać się tych, których wyczutują, podając kto ile "posmarował" i na co, oraz ( a może zwłaszcza) kto nie dał. Na własne uszy to słyszałam i w głowie mi się to nie mieści. Wychodzi na to, że Kościół katolicki prawo cywilne ma za nic.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń