niedziela, 25 grudnia 2011

Boże Narodzenie 2011

To już kolejne święta?
No tak… jeszcze chyba żaden rok nie minął tak szybko !
No cóż, rodzina powiększyła się gwałtownie i mieni się wszystkimi kolorami tęczy 
Nie tylko ta „rodzona” rodzina  (najstarsza córka wyszła za mąż) – ale przybyło tak wiele i wielu bliskich sercu !
Razem budujemy coś niezwykłego. Coś  tylko częściowo widocznego z zewnątrz. Coś, co jest przede wszystkim w świecie wartości duchowych. My wiemy, że jest to dobro które przyczynia się do zmiany świata na lepsze.
Jezu, dziękuję Ci .
Tobie powierzam siebie i wszystkich Bliskich, których jest tak wielu. Także tych, których zechcesz w przyszłości postawić na naszej drodze.
Wspieraj nas, abyśmy mogli obdarzać się nawzajem zaczerpniętą od Ciebie miłością.
 Abyśmy mieli odwagę bycia sobą, bo wtedy znacznie lepiej możemy wypełniać nasze zadania i rozwijać dane nam talenty.
Abyśmy przyjmowali każdego - niezależnie od jego poglądów – z największym zrozumieniem jakie potrafimy osiągnąć.
Dziękuję za tylu wspaniałych ludzi pokoju, również tych, którzy są niewierzący. Przyjaźnie i spotkania z nimi są dla nas nawzajem wielką radością i okazją do twórczej współpracy.
Jezu narodzony dla nas na tej Ziemi – dziękujemy !
Razem z Tobą ufnie podążamy w przyszłość.

sobota, 22 października 2011

Lato odeszło...

Lato żegnało nas uśmiechem
Odchodząc cicho za widnokrąg
Na czas nieznany, co przed nami –
Dawało ciepło i łagodność

Umarło, by nam nie przeszkadzać
W szukaniu siebie pośród świata
Krew czerwień, złoto szeleszczące
Jesienią stopy nam oplata

By sztylet wichru mógł nas przeszyć
Zamrozić bólem…
Wpół przełamać
Ktoś już to zrobił, by nam pomóc
Jak Hostię innym siebie dawać

środa, 10 sierpnia 2011

Lato trwa...

SYNTEZA  LETNIA

Pozytywne myślenie
Tak, dobrze już będzie
Mozaika się złoży
Energia pozłoci
Posypie się zboże
Wir światła porywa
Ku górze wystrzela
To twoja istota
Skupiona tu, teraz

James Joyce
Czerń błota zalewa
Dziś usta i oczy
Krok każdy trwa wieki
I nie wiem gdzie dąży
Głos woła – ty błaźnie
Ułudą się trujesz
Gdy chuć i zgnilizna
Jedynie panuje

Opowieści pielgrzyma
Dotknąwszy własną nicość i bezsilność, Panie
Wędruję dziś ku Tobie co chwilę wołając
Nie wiem gdzie się znajdujesz
Może umysł słaby
Bez Ciebie żyć nie może?
Niechaj i tak będzie
Może w końcu przywiedzie
Mnie i wielu innych
Kochanych w cieniu życia ułudą miłości
Przed Twoje Serce Prawdy
I w nim nas ugościsz

poniedziałek, 25 lipca 2011

O pszenicy i chwaście (Mt 13/24)

Przez wiele lat słuchąjąc tej Ewangelii trzęsłam się ze strachu :
No tak... Pszenica to dobrzy ludzie, a kąkol to źli, grzesznicy...
Teraz żyją wszyscy razem, a na koniec źli zostaną zniszczeni...
Każdy może się okazać zły, nic pewnego... Podobno dobre chęci nie wystarczają, piekło jest nimi wybrukowane...

Takie to katastrofalne skutki wychowawcze dała w moim przypadku rygorystyczna moralność katolicka.

17 lipca 2011 roku ponownie usłyszałam tą Ewangelię na niedzielnej Mszy św w kościele Sióstr Sercanek na ul. Garncarskiej w Krakowie.
Kazanie miał starszy ksiądz. Patrzyłam na niego nieufnie - pewnie fundamentalista, zaraz będzie grzmiał na grzeszników...
Tymczasem ksiądz nawiązał do obrazu żniw z Ewangelii, aby opowiedzieć o Bożej mądrości i cierpliwości.
O tym, jak w każdym z nas rośnie i kąkol, i pszenica.
O tym, abyśmy byli dla siebie cierpliwi, tak jak Bóg jest dla nas.
Abyśmy koncentrowali nasze wysiłki na czynieniu dobra (hodowaniu pszenicy), a nie "walce ze złem" (wyrywaniu chwastów), bo wtedy możemy tez w ferworze walki zniszczyć dobre rośliny...
Byłam pełna podziwu dla tej interpretacji.
Jak bardzo jest nam ona potrzebna !
Jak bardzo nam potrzeba uczyć się od Boga tej mądrości i cierpliwości wobec siebie nawzajem i siebie samych.

Pomyślałam jeszcze, o obecnej hodowli zboża w epoce rozwiniętej chemii.
Niejeden rolnik posypuje dziś pole herbicydami, środkami chwastobójczymi. Tak czynią też liczni "moraliści" na polu ludzkiej duszy i sumienia...
Zadają truciznę fundamentalizmu -niezgodną z indywidualną ludzką naturą. Faktycznie, chwastów nie widać. Ale gdy próbujemy pszenicę, ma ona gorzki i trujący smak. Jest dla nas szkodliwa a nie pożywna...
To jest ten fałsz, który wyczuwamy gdy kreujemy się na takich "w porządku", spełniających co do joty przepisy prawa...
Niestety, aby wyrosła dobra, ekologiczna pszenica - musi ona rosnąć w warunkach naturalnych. Nawet przy ryzyku, że wyrośnie jej mniej. Ostatecznie przy ryzyku, że chwast wygra.
Ale jeśli pracujemy nad samą pszenicą ile sił, to możemy mieć nadzieję  że coś z niej - z nas - pozostanie... Choć tyle, aby Jezus miał kogo zapytać: " Czy chcesz być ze mną?"   i choć tyle, aby odpowiedzieć Mu "Tak, Panie ! Do kogóż pójdziemy, jak nie do Ciebie ?"

W  końcu może się okazać, że odkryjemy nowe, dotychczas nieznane zastosowanie pewnych roślin, i te które były dotąd uważane za chwasty, okażą się ważne i pożyteczne.  Przyglądajmy się ekosystemom z otwartością, ciekawością i jednocześnie pokorą.

piątek, 22 lipca 2011

Wiosna i lato tak szybko upływają :)

Sosny zielone, w waszym cieniu
odpoczywamy dziś beztrosko
bo dobro rośnie pośród ludzi
jak powój co wędruje wiosną

Przerasta uschłych krzewów pędy
i coraz nowy kwiat wydaje
gdy zrozumienie i cierpliwość
wychodzą czekać na rozstaje

Gdy każdy może w mgnieniu wiosny
objawić swoje imię światu
i być przyjętym w krąg miłości
choć z utartego schodzi szlaku

Gdy wielość dróg nam przeznaczonych
co do wspólnego kresu płyną
szumi symfonią pośród sosen
...w zachwycie cichym rośnie miłość

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Życzenia Wielkanocne

Drodzy Czytelnicy!
Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pana Jezusa składam Wam gorące życzenia.
Niech dobro wypełnia  serca nas wszystkich i czyni życie lepszym.
Wiary, pogody ducha, mocy i radości!

Muszę usprawiedliwić swoją niezbyt częstą aktywność na tym blogu.
Mam ostatnio dużo myszkowania na stronie wiara-tecza.pl   :) oraz w sprawach mających z tą stroną związek...
Będę wracać na bloga w miarę czasu i sił, gdyż pewnymi myślami trzeba się podzielić w takiej właśnie prywatnej przestrzeni.
Cieszę się, że blog spełnił swoją funkcję pomostową. Dziękuję szczególnie obserwatorom i komentatorom, a wśród nich specjalnie Agnieszce, Krisowi i Smykowi, oraz Darkowi który niedawno dołączył i  pisze swój ważny blog.
Dzięki internetowi i pewnym zbiegom okoliczności tworzymy dziś razem cierpliwie nową historię :)
Wszystkich chętnych do tworzenia jej razem z nami zapraszam w wiadome miejsce!
Serdecznie pozdrawiam,
dr Mouse

środa, 26 stycznia 2011

zwykłego człowieka myśli ekumeniczne

Życie zmusiło mnie ostatnio do poszukiwania informacji o różnych kościołach chrześcijańskich.
Otworzyłam stosowne strony w internecie... i doznałam lekkiego szoku. To, co tkwiło w mojej świadomości do tej pory, to trzy główne wyznania, czyli katolicy, prawosławni i protestanci. Sądziłam mgliście i beztrosko, że następne podziały każdego z tych trzech kończą się na kilku podpunktach...
Tymczasem systematyka chrześcijańskich wyznań zbliża się swoimi rozmiarami w imponujący sposób - do dumnej systematyki świata zwierząt i roślin...  Setki gatunków! Przeróżnych odmian, mających cechy wspólne i cechy odrębne! Form pośrednich!  A każda forma dumna z siebie jak paw, jak papuga, jak indor...(tak przynajmniej my, nieowłosione naczelne zwykliśmy myśleć o tych miłych ptakach).
Czyżbyśmy w ten sposób naśladowali Boga w kreacji różnorodności?...
Zdumienie... Pokora, wobec tego co wyprawiamy. Wobec przepaści między tym, czego pragniemy, a co nam wychodzi. Jak bardzo jesteśmy niedoskonali... Czy ktokolwiek z nas ma prawo uważać się za lepszego w swoim wyznaniu?
Co ja sądzę na ten temat? Ja, katoliczka KRK?
Chwila ciszy...
Jezu, jesteś ze mną. Dziękuję. Wiesz, że wierzę Tobie. Kiedy uświadamiam sobie, że jesteś zawsze, nic nie jest przerażające. Nie boję się o tych moich braci chrześcijan, których dokładniejszej nazwy nie potrafię nawet wymienić. Ani o żadnego człowieka dobrej woli.
Ja wierzę, że jesteś obecny w Komunii świętej i tak przenikasz nas, którzy Cię w tej postaci przyjmujemy. Potem przez nas obdarowujesz  innych, nawet, gdy nie jesteśmy tego świadomi.
Wierzę, że przychodzisz również do tych wszystkich, którzy są dobrzy, ale nie ośmielają się przyjmować Ciebie wbrew przepisom kościelnym - jak wiele lesbijek, gejów i transseksualistów żyjących w kochających i wiernych związkach, jak małżonkowie używający nieporonnej antykoncepcji w imię miłości i odpowiedzialności... Musisz przecież jakoś omijać te nieludzkie -ludzkie  przepisy...
Wierzę też, że przenikasz braci protestantów, gdy modlą się i uważają, że tak właśnie przychodzisz do nich najbliżej.  Wierzę, że zawsze masz sposób, aby zaspakajać tęsknotę naszych serc za Tobą, niezależnie od naszych wyznań i poglądów.
Jezu, pewnie coś bluźnię (nie, to chyba tylko głęboko zakorzeniony strach przed mrocznym monstrum któremu na imię Magisterium).
Jezu, pozwól mi nie bać się potworów - tych prawdziwych i tych wykreowanych we własnym umyśle. Nie daj, abym ze strachu obrażała lub poniżała innych, bo ich kościoły są mniejsze liczebnie i jakieś mało znane...
Udziel mi swojej siły Prawdziwego Rycerza bez skazy i bez przemocy... Choć trochę...Proszę...
Twój strudzony wojownik  dr Mouse