W sobotę 15 maja wzięłam udział w Marszu Równości w Krakowie.Był wesoły, kolorowy, nie było "golasów na platformach" jak to się zdarza na dużych gay pride na świecie. Niosłyśmy z koleżanką transparent z napisem "Miłość i wierność zawsze te same". Bardzo dziękuję Brygidko, za Twoją postawę i chęć poprawy świata.
W marszu brali udział także ateiści, których szanuję, ale oczywiście nie utożsamiam się z nimi. Nieśli transparent z zębatą rybą, podpisany "Polak katolik". Niestety, jest w tym trochę prawdy. Już na trasie można było widzieć i słyszeć te "zębate ryby" - zwykle młodych chłopców, wykrzykujących pełne nienawiści hasła, gotowych do agresji fizycznej. Wszystko to spowodowane fałszywym strachem przed ludźmi odmiennej orientacji seksualnej lub odmiennym poczuciu tożsamości płciowej. Strach napędzany przez liczne osoby, organizacje, także przez część ludzi Kościoła Rzymsko Katolickiego. (Zboczeńcy! Zniszczą Kościół, tradycyjną rodzinę, zdemoralizują dzieci!)
Ileż czasu, ile cierpliwości trzeba aby to wszystko wyjaśnić? Ze problemem nie jest czyjaś orientacja, tylko ewentualna rozwiązłość, występująca dziś powszechnie. Że największą pomocą byłoby uznanie związków jednopłciowych prawnie oraz w Kościele, aby propagować właśnie moralny i odpowiedzialny model życia.
Czytuję czasami świadectwa ludzi, którzy poddali się "terapii" reorientacji, zalecanej przez Kościół. Wielu z nich wygląda na autentycznie zadowolonych, chociaż z ich wypowiedzi odczytuję, że tan naprawdę się nie "wyleczyli". Żyją nadzieją że są na dobrej drodze, próbują kontaktów różnego typu z osobami płci przeciwnej. Ciągle jednak przewija się wątek nawracających pragnień homoseksualnych. Według mnie "wyleczenie" jest możliwe tylko u osób, które są homoseksualne pozornie lub w niewielkim stopniu. Natomiast zadowolenie wyżej wspomnianych wynika z faktu, że ktoś pomógł im wyjść z uzależnienia od seksu. Ideałem byłaby taka właśnie forma pomocy, ale bez prób zmiany orientacji. Wówczas każdy mógłby być sobą, a szansa założenia szczęśliwego związku wzrosłaby znacznie.
Seks, jakkolwiek ważny, musi być pod kontrolą i na drugim miejscu po uczuciu miłości bezinteresownej. Dlatego też uważam, że idea powstrzymania się od seksu z drugą osobą aż do zawarcia małżeństwa/trwałego związku - jest słuszna psychologicznie i godna polecenia również osobom niewierzącym. Jest to po prostu wyrażenie czynem następującej idei: Jesteś dla mnie ważniejszy/a niż przyjemność, której możesz mi dostarczyć. Kocham cię i zamierzam kochać zawsze, także jeżeli nasza przyszła relacja seksualna nie będzie najwyższych lotów; również kiedy zachorujesz i seks nie będzie możliwy. Idealizm? Nie! Jedyna możliwa recepta na prawdziwe szczęście we dwoje!
Pięknie pisze o tym Pan Sławomir Kuleta w swojej książce "Inne spojrzenie" str 230,231.
Bardzo się cieszę, że wydał tę książkę. Chciałabym, aby była szerzej dostępna.
Chciałabym spotkać więcej takich ludzi i wspólnie budować "Cywilizację miłości bez lęków".
Na razie wiem, że jestem między "młotem a kowadłem", między licznymi ludźmi którzy wolą rozwiązłość, a Kościołem, który ma inne zdanie niż ja. Jednocześnie jestem w Kościele i wiem,że muszę o tym wszystkim głośno mówić. Taka moja rola, odczytana w sumieniu. Boże, wspomagaj i prowadź.
poniedziałek, 24 maja 2010
Apel do papieża
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6095257,Benedykt_XVI__chronmy_lasy_deszczowe__ale_takze_czlowieka.html
Mam spóźniony refleks. Ten tekst o konieczności ochrony ludzkości przed homoseksualizmem i transseksualizmem (podobnie jak chroni się lasy tropikalne przed wyginięciem) papież Benedykt XVI wygłosił na Boże Narodzenie 2008.
Każdy las, aby dobrze funkcjonował musi składać się z wielu gatunków drzew i roślin, które żyją obok siebie. Lasy monokulturowe okazały się nieodporne na inwazje chorób, szkodników i warunków klimatycznych.
Osoby LGBT nie są szkodliwe ani nie zaburzają równowagi w ludzkim ekosystemie. Jest ich procentowo na tyle niedużo, że z pewnością nie zagrażają ludzkości wymarciem.
Tradycyjne rodziny poprzez życzliwe otwarcie na obecność takich osób zapewniają dzieciom prawidłowe wychowanie. Zmniejsza to występowanie agresji i aktów przemocy, a młodzieży wszystkich orientacji pozwala dorastać w przyjaznych warunkach.
Mamy inne prawdziwe problemy warte rozwiązywania. Są to powszechnie występujące trudności z założeniem i utrzymaniem mądrego, wiernego związku. Wymaga to po prostu psychologicznych umiejętności. Niektórzy posiadają je niejako w sposób naturalny (szczęśliwcy!) zaś inni muszą się tego nauczyć. Tą pomoc w najszerszym zakresie trzeba ludziom organizować.
Chciałabym wysłać z Polski apel do Papieża Benedykta XVI - o zmianę stanowiska Kościoła Katolickiego w sprawie osób LGTB. Cytowana wypowiedź mogła, niestety przyczynić się do aktów przemocy. Nie miała ona nic wspólnego nawet z treścią obecnego Katechizmu KK, który zaleca traktować osoby homoseksualne z delikatnością i współczuciem (choć oczywiście, zamiast współczucia potrzebne jest normalne traktowanie).
Kto chciałby się podpisać pod takim apelem? (Styl można oczywiście nieco zmodyfikować) Proszę o kontakt!
Mam spóźniony refleks. Ten tekst o konieczności ochrony ludzkości przed homoseksualizmem i transseksualizmem (podobnie jak chroni się lasy tropikalne przed wyginięciem) papież Benedykt XVI wygłosił na Boże Narodzenie 2008.
Każdy las, aby dobrze funkcjonował musi składać się z wielu gatunków drzew i roślin, które żyją obok siebie. Lasy monokulturowe okazały się nieodporne na inwazje chorób, szkodników i warunków klimatycznych.
Osoby LGBT nie są szkodliwe ani nie zaburzają równowagi w ludzkim ekosystemie. Jest ich procentowo na tyle niedużo, że z pewnością nie zagrażają ludzkości wymarciem.
Tradycyjne rodziny poprzez życzliwe otwarcie na obecność takich osób zapewniają dzieciom prawidłowe wychowanie. Zmniejsza to występowanie agresji i aktów przemocy, a młodzieży wszystkich orientacji pozwala dorastać w przyjaznych warunkach.
Mamy inne prawdziwe problemy warte rozwiązywania. Są to powszechnie występujące trudności z założeniem i utrzymaniem mądrego, wiernego związku. Wymaga to po prostu psychologicznych umiejętności. Niektórzy posiadają je niejako w sposób naturalny (szczęśliwcy!) zaś inni muszą się tego nauczyć. Tą pomoc w najszerszym zakresie trzeba ludziom organizować.
Chciałabym wysłać z Polski apel do Papieża Benedykta XVI - o zmianę stanowiska Kościoła Katolickiego w sprawie osób LGTB. Cytowana wypowiedź mogła, niestety przyczynić się do aktów przemocy. Nie miała ona nic wspólnego nawet z treścią obecnego Katechizmu KK, który zaleca traktować osoby homoseksualne z delikatnością i współczuciem (choć oczywiście, zamiast współczucia potrzebne jest normalne traktowanie).
Kto chciałby się podpisać pod takim apelem? (Styl można oczywiście nieco zmodyfikować) Proszę o kontakt!
Odpowiedź Przyjaciela
Nazywam ś.p.ojca Antoniego de Mello swoim przyjacielem. Bardzo go lubię, mam nadzieję że nie ma mi za złe tej poufałości. Zna teraz przecież prawdziwą Miłość.
Przed dwoma dniami zadałam sobie pytanie, co sądziłby na temat tzw pozytywnego myślenia?
Dziś czytając jego książkę "Wezwanie do miłości" znalazłam odpowiedź.
Oto ona: (z rozdziału "Zobaczyć siebie i innych")
"Najwspanialszym aktem miłości, jakiego możesz dokonać, nie jest służba, lecz kontemplacja, widzenie. Ta myśl otrzeźwia. Gdy służysz ludziom, to pomagasz, podtrzymujesz,pocieszasz,przynosisz ulgę w bólu. Gdy widzisz ich w ich wewnętrznym pięknie i dobroci, to przekształcasz i tworzysz."
Wyjaśnienie: Antoni de Mello - nieżyjący już Jezuita hinduskiego pochodzenia, autor wielu książek o duchowości, między innymi słynnego "Przebudzenia". Jego książki straciły "imprimatur" czyli pozwolenie na wydawanie przez władze kościelne. Decyzję taką wydał kardynał J. Ratzinger jako prefekt Kongregacji do Spraw Wiary. Jakkolwiek cenię jego osobę, bardzo żałuję, że tak postąpił.
Przed dwoma dniami zadałam sobie pytanie, co sądziłby na temat tzw pozytywnego myślenia?
Dziś czytając jego książkę "Wezwanie do miłości" znalazłam odpowiedź.
Oto ona: (z rozdziału "Zobaczyć siebie i innych")
"Najwspanialszym aktem miłości, jakiego możesz dokonać, nie jest służba, lecz kontemplacja, widzenie. Ta myśl otrzeźwia. Gdy służysz ludziom, to pomagasz, podtrzymujesz,pocieszasz,przynosisz ulgę w bólu. Gdy widzisz ich w ich wewnętrznym pięknie i dobroci, to przekształcasz i tworzysz."
Wyjaśnienie: Antoni de Mello - nieżyjący już Jezuita hinduskiego pochodzenia, autor wielu książek o duchowości, między innymi słynnego "Przebudzenia". Jego książki straciły "imprimatur" czyli pozwolenie na wydawanie przez władze kościelne. Decyzję taką wydał kardynał J. Ratzinger jako prefekt Kongregacji do Spraw Wiary. Jakkolwiek cenię jego osobę, bardzo żałuję, że tak postąpił.
Dzieci księży
Celibat jest sprawą kontrowersyjną. Z pewnością jest to bardzo wartościowa duchowo postawa życiowa dla wybranych ludzi i wielu księży dochowało w ciągu życia wierności złożonemu przyrzeczeniu. Wielu w tej postawie wspaniale służy ludziom i dzięki niej było i jest gotowych do ofiary nawet z własnego życia. Mamy przykłady licznych świętych i bohaterów, wielu żyje w cichości i emanuje Bożą łaską i dobrocią.
Nie jest jednak tajemnicą że wielu księży nie było w stanie tego przyrzeczenia dochować. Rodzi to oczywiste pytanie- czy celibat jest nadal aż tak ważny, że należy go zachować w dotychczasowej formie?
Czy może zalecać go nadal ludziom, którzy chcą się podjąć takiego życia, ale nie czynić warunkiem koniecznym do święceń kapłańskich?
Gdyby wybierać kandydatów do kapłaństwa również spośród osób żonatych, kobiet, zamężnych- czyż wybór ten nie byłby znacznie szerszy, z pożytkiem dla ludzi?
Sprawa otwarta. Ja jestem za powyższymi propozycjami.
Sprawa pilna do załatwienia od zaraz: dzieci księży są w dzisiejszych czasach dyskryminowane.
Szczęśliwie uporaliśmy się już z problemem dzieci nieślubnych lub z małżeństw rozwiedzionych. Nikt rozsądny nie zaleca świadomego tworzenia podobnych sytuacji, ale przyjmujemy je do wiadomości jako fakty. Od dawna ogół społeczeństwa traktuje takie dzieci normalnie i życzliwie, praktycznie nie spotykają się z dyskryminacją.
Tymczasem dzieci księży również zasługują na takie traktowanie. Powinny mieć normalny dostęp do swojego ojca (także w sytuacji gdy nie porzuca on kapłaństwa i nie żeni się). Dziecko księdza ma prawo nazywać go ojcem, pokazywać się z nim publicznie, spędzać wspólnie czas i nie wstydzić się tego. Taką atmosferę powinniśmy zapewnić my- zwykli ludzie, a przede wszystkim Chrześcijanie. Ojciec- ksiądz powinien w sposób oczywisty brać udział w wychowaniu i utrzymaniu swojego nieślubnego dziecka.
Udawanie, że takich dzieci nie ma jest obłudą przynoszącą ludziom wiele szkód psychicznych.
Ludzie odchodzą od Kościoła z powodu kłamstwa jego członków. Ludzie potrafią wybaczać grzechy i słabości, ale nie kłamstwo - tym- którzy mienią się depozytariuszami prawdy.
Jestem członkiem Kościoła i zależy mi na nim, gdyż widzę jakie skarby przechowuje.
Dlatego kruszmy wspólnie skorupę obłudy.
Nie jest jednak tajemnicą że wielu księży nie było w stanie tego przyrzeczenia dochować. Rodzi to oczywiste pytanie- czy celibat jest nadal aż tak ważny, że należy go zachować w dotychczasowej formie?
Czy może zalecać go nadal ludziom, którzy chcą się podjąć takiego życia, ale nie czynić warunkiem koniecznym do święceń kapłańskich?
Gdyby wybierać kandydatów do kapłaństwa również spośród osób żonatych, kobiet, zamężnych- czyż wybór ten nie byłby znacznie szerszy, z pożytkiem dla ludzi?
Sprawa otwarta. Ja jestem za powyższymi propozycjami.
Sprawa pilna do załatwienia od zaraz: dzieci księży są w dzisiejszych czasach dyskryminowane.
Szczęśliwie uporaliśmy się już z problemem dzieci nieślubnych lub z małżeństw rozwiedzionych. Nikt rozsądny nie zaleca świadomego tworzenia podobnych sytuacji, ale przyjmujemy je do wiadomości jako fakty. Od dawna ogół społeczeństwa traktuje takie dzieci normalnie i życzliwie, praktycznie nie spotykają się z dyskryminacją.
Tymczasem dzieci księży również zasługują na takie traktowanie. Powinny mieć normalny dostęp do swojego ojca (także w sytuacji gdy nie porzuca on kapłaństwa i nie żeni się). Dziecko księdza ma prawo nazywać go ojcem, pokazywać się z nim publicznie, spędzać wspólnie czas i nie wstydzić się tego. Taką atmosferę powinniśmy zapewnić my- zwykli ludzie, a przede wszystkim Chrześcijanie. Ojciec- ksiądz powinien w sposób oczywisty brać udział w wychowaniu i utrzymaniu swojego nieślubnego dziecka.
Udawanie, że takich dzieci nie ma jest obłudą przynoszącą ludziom wiele szkód psychicznych.
Ludzie odchodzą od Kościoła z powodu kłamstwa jego członków. Ludzie potrafią wybaczać grzechy i słabości, ale nie kłamstwo - tym- którzy mienią się depozytariuszami prawdy.
Jestem członkiem Kościoła i zależy mi na nim, gdyż widzę jakie skarby przechowuje.
Dlatego kruszmy wspólnie skorupę obłudy.
List do księdza profesora Jana Dyducha
Aborcja, eutanazja, homoseksualizm są złem, grzechem, dlatego żaden trybunał, żaden sąd, nie ma prawa tego usprawiedliwiać – pisze ks. prof. Jan Dyduch, rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Jego list został odczytany w świątyniach archidiecezji krakowskiej w drugi dzień świąt wielkanocnych 2010 roku
http://info.wiara.pl/doc/487896.List-rektora-Uniwersytetu-Papieskiego
Mój list w odpowiedzi - wysłany dnia 06.05.2010
Jego Magnificencja
ks.prof.dr hab. Jan Maciej Dyduch
Rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie
Nazywam się (moje imię i nazwisko). Jestem katoliczką, osobą wierzącą i praktykującą, z zawodu lekarzem medycyny.
Żyję 25 lat w sakramentalnym związku małżeńskim, mam troje dzieci.
Z bólem i smutkiem przyjęłam fragmenty listu Księdza Rektora na Wielkanoc 2010.
Wymienianie homoseksualizmu jako zła, jednym tchem z aborcją i eutanazją, jest udzieleniem poparcia dyskryminacji i przemocy.
Aborcja i eutanazja to grzechy przeciwko ludzkiemu życiu, zaś homoseksualizm to jedna z kilku orientacji seksualnych , skreślona już dawno z listy chorób przez kompetentne towarzystwa naukowe lekarskie i psychologiczne.
Związki homoseksualne nie są zagrożeniem dla tradycyjnej rodziny. Wręcz przeciwnie, ich legalizacja pomogłaby wychowywać dzieci w odpowiedniej atmosferze akceptacji ludzi o różnych cechach biologicznych. Osoby homoseksualne nie podejmowałyby desperackich prób zawierania małżeństw z partnerami płci przeciwnej, co zazwyczaj kończy się rozpadem rodziny.
Zmiana orientacji nie jest możliwa u ludzi zdecydowanie homoseksualnych. Próby "terapii" kończą się dla wielu z nich ciężką depresją a nawet samobójstwem.
Wymaganie życia w samotności również nie jest dla większości do udźwignięcia. Tylko niektórzy mają powołanie do celibatu.
Wierny związek dwóch osób tej samej płci jest źródłem miłości dla nich i szerszego otoczenia.
Znamy również przykłady innych wartościowych związków, z natury lub z wyboru niepłodnych - ludzi starych, kalekich czy z poważnymi chorobami.
Ludzie homoseksualni stanowią kilka procent społeczeństwa, tak więc ich istnienie nie grozi "wymarciem narodu".
Wracając do wypowiedzi Księdza Rektora - może ona potęgować agresywne nastawienie części społeczeństwa (niestety, także wierzącego), co daje efekty w postaci wykluczenia oraz przemocy psychicznej lub fizycznej. Są to częste doświadczenia ludzi homoseksualnych i transseksualnych - również w Polsce w dzisiejszych czasach.
Bardzo smutny jest fakt, że niektórzy duchowni nie kierują się nawet treścią Katechizmu Kościoła Katolickiego, który wobec osób homoseksualnych zaleca współczucie i delikatność (chociaż traktowanie normalne byłoby znacznie lepsze od współczucia).
Podobnie niebezpieczna była wypowiedź Papieża Benedykta XVI, gdy mówił o ochronie ludzkości przed homoseksualizmem na podobieństwo ochrony lasów tropikalnych, lub Kardynała Taroisio Bertone z Chile, który powiedział że pedofilia jest powiązana z homoseksualizmem.
Troszczę się o mój Kościół i zależy mi, aby zmienił zdanie w tak ważnych sprawach.
Odwlekanie akceptacji naukowo stwierdzonych praw przyrody (jak bywało w przeszłości np z teorią ewolucji czy systemem heliocentrycznym) skutkuje osobistymi dramatami wielu ludzi.
Sumienie nakazuje mi przekazać powyższe treści.
Pozostaję z szacunkiem, szczęść Boże
http://info.wiara.pl/doc/487896.List-rektora-Uniwersytetu-Papieskiego
Mój list w odpowiedzi - wysłany dnia 06.05.2010
Jego Magnificencja
ks.prof.dr hab. Jan Maciej Dyduch
Rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie
Nazywam się (moje imię i nazwisko). Jestem katoliczką, osobą wierzącą i praktykującą, z zawodu lekarzem medycyny.
Żyję 25 lat w sakramentalnym związku małżeńskim, mam troje dzieci.
Z bólem i smutkiem przyjęłam fragmenty listu Księdza Rektora na Wielkanoc 2010.
Wymienianie homoseksualizmu jako zła, jednym tchem z aborcją i eutanazją, jest udzieleniem poparcia dyskryminacji i przemocy.
Aborcja i eutanazja to grzechy przeciwko ludzkiemu życiu, zaś homoseksualizm to jedna z kilku orientacji seksualnych , skreślona już dawno z listy chorób przez kompetentne towarzystwa naukowe lekarskie i psychologiczne.
Związki homoseksualne nie są zagrożeniem dla tradycyjnej rodziny. Wręcz przeciwnie, ich legalizacja pomogłaby wychowywać dzieci w odpowiedniej atmosferze akceptacji ludzi o różnych cechach biologicznych. Osoby homoseksualne nie podejmowałyby desperackich prób zawierania małżeństw z partnerami płci przeciwnej, co zazwyczaj kończy się rozpadem rodziny.
Zmiana orientacji nie jest możliwa u ludzi zdecydowanie homoseksualnych. Próby "terapii" kończą się dla wielu z nich ciężką depresją a nawet samobójstwem.
Wymaganie życia w samotności również nie jest dla większości do udźwignięcia. Tylko niektórzy mają powołanie do celibatu.
Wierny związek dwóch osób tej samej płci jest źródłem miłości dla nich i szerszego otoczenia.
Znamy również przykłady innych wartościowych związków, z natury lub z wyboru niepłodnych - ludzi starych, kalekich czy z poważnymi chorobami.
Ludzie homoseksualni stanowią kilka procent społeczeństwa, tak więc ich istnienie nie grozi "wymarciem narodu".
Wracając do wypowiedzi Księdza Rektora - może ona potęgować agresywne nastawienie części społeczeństwa (niestety, także wierzącego), co daje efekty w postaci wykluczenia oraz przemocy psychicznej lub fizycznej. Są to częste doświadczenia ludzi homoseksualnych i transseksualnych - również w Polsce w dzisiejszych czasach.
Bardzo smutny jest fakt, że niektórzy duchowni nie kierują się nawet treścią Katechizmu Kościoła Katolickiego, który wobec osób homoseksualnych zaleca współczucie i delikatność (chociaż traktowanie normalne byłoby znacznie lepsze od współczucia).
Podobnie niebezpieczna była wypowiedź Papieża Benedykta XVI, gdy mówił o ochronie ludzkości przed homoseksualizmem na podobieństwo ochrony lasów tropikalnych, lub Kardynała Taroisio Bertone z Chile, który powiedział że pedofilia jest powiązana z homoseksualizmem.
Troszczę się o mój Kościół i zależy mi, aby zmienił zdanie w tak ważnych sprawach.
Odwlekanie akceptacji naukowo stwierdzonych praw przyrody (jak bywało w przeszłości np z teorią ewolucji czy systemem heliocentrycznym) skutkuje osobistymi dramatami wielu ludzi.
Sumienie nakazuje mi przekazać powyższe treści.
Pozostaję z szacunkiem, szczęść Boże
Myśląc o apostazji
Coraz częściej słyszy się ostatnio o apostazji, czyli wypisywaniu się z Kościoła.
Niektórzy ludzie pragną być wykreśleni z ksiąg parafialnych. Uważają, że zostali ochrzczeni wbrew własnej woli. Czytałam dyskusje na temat. Niektórzy księża utrudniają dokonanie aktu apostazji. Nakazują odczekać, przyprowadzić 2 świadków, często rodziców chrzestnych itp. Jest to wbrew aktualnym przepisom kościelnym. Ludzie z klubu racjonalistów pisali nawet list do papieża Benedykta XVI, aby zabronił duchownym utrudniania aktu apostazji i nakłonił ich do przestrzegania ww przepisów.
Apostazja. Automatycznie pociąga za sobą ekskomunikę (ex comunio)- wykluczenie z jedności. W tym przypadku dobrowolne wykluczenie ze wspólnoty Chrześcijan. Na akcie Chrztu w księgach parafialnych zostaje odnotowany fakt dokonania apostazji. Ewentualny powrót do Kościoła w przyszłości jest możliwy, ale po zdjęciu ekskomuniki przez biskupa.
Dawniej używano pojęcia "klątwa" jako synonimu "ekskomunika". Dziś- myślę, że pojęcie klątwy chyba już nie istnieje. Jaki normalnie myślący człowiek chciałby kogoś przeklinać czy źle mu życzyć?
Rozmyślam o ludziach, którzy dokonują aktu apostazji.
Na pewno kierują nimi różne motywacje. Od "zaszpanowania" innością, zrobienia na złość rodzinie - po głęboko przemyślane decyzje wynikające z chęci bycia uczciwym wobec siebie, innych ludzi i również Kościoła.
Napisałam propozycję listu, który mógłby wręczać ksiądz osobie odchodzącej z Kościoła:
Drogi Bracie/Siostro!
Pokój ludziom dobrej woli!
Jeżeli obecnie twoje sumienie nakazuje Ci odejść z Kościoła Katolickiego (KK), postępujesz uczciwie.
Jeżeli uważasz, że sakrament Chrztu świętego otrzymałeś wbrew Twojej woli - masz prawo tak uważać.
My - Twoi wierzący bracia i siostry pozostajemy w KK, gdyż wierzymy, że mimo jego ludzkich win i słabości, działa w nim Jezus Chrystus. On obdarowuje nas, a przez nas wszystkich ludzi - swoją miłością i mocą.
Żyj uczciwie, szukaj prawdy i szczęścia.
Prosimy o wybaczenie ludziom Kościoła, których postępowanie sprawiło Ci ból i zawód.
Jeżeli kiedykolwiek zechcesz powrócić, będziemy szczęśliwi - czekamy.
Błogosławimy Tobie, pozostajesz w naszych sercach i modlitwach.
Tyle listu. Należałoby też zapytać taką osobę, czy życzy sobie, aby fakt apostazji podać do wiadomości publicznej (zamieścić w ogłoszeniach parafialnych), czy też pozostawić bez rozgłosu.
Parafie powinny organizować modlitwy, odprawiać Msze św w intencji ludzi, którzy odeszli. Aby żyli i poszukiwali uczciwie.
Na koniec myślę, że szanuję ludzi, którzy dokonują apostazji zgodnie ze swoim sumieniem. Czuję do nich sympatię. O wiele bardziej żałuję tych, którzy pozostając formalnie w Kościele, mają wszystko "w głębokim poważaniu".
Nie znaczy to, abym namawiała do apostazji. Myślę, że dla większości wątpiących i poszukujących nie stanowi ona warunku dobrego samopoczucia.
Niektórzy ludzie pragną być wykreśleni z ksiąg parafialnych. Uważają, że zostali ochrzczeni wbrew własnej woli. Czytałam dyskusje na temat. Niektórzy księża utrudniają dokonanie aktu apostazji. Nakazują odczekać, przyprowadzić 2 świadków, często rodziców chrzestnych itp. Jest to wbrew aktualnym przepisom kościelnym. Ludzie z klubu racjonalistów pisali nawet list do papieża Benedykta XVI, aby zabronił duchownym utrudniania aktu apostazji i nakłonił ich do przestrzegania ww przepisów.
Apostazja. Automatycznie pociąga za sobą ekskomunikę (ex comunio)- wykluczenie z jedności. W tym przypadku dobrowolne wykluczenie ze wspólnoty Chrześcijan. Na akcie Chrztu w księgach parafialnych zostaje odnotowany fakt dokonania apostazji. Ewentualny powrót do Kościoła w przyszłości jest możliwy, ale po zdjęciu ekskomuniki przez biskupa.
Dawniej używano pojęcia "klątwa" jako synonimu "ekskomunika". Dziś- myślę, że pojęcie klątwy chyba już nie istnieje. Jaki normalnie myślący człowiek chciałby kogoś przeklinać czy źle mu życzyć?
Rozmyślam o ludziach, którzy dokonują aktu apostazji.
Na pewno kierują nimi różne motywacje. Od "zaszpanowania" innością, zrobienia na złość rodzinie - po głęboko przemyślane decyzje wynikające z chęci bycia uczciwym wobec siebie, innych ludzi i również Kościoła.
Napisałam propozycję listu, który mógłby wręczać ksiądz osobie odchodzącej z Kościoła:
Drogi Bracie/Siostro!
Pokój ludziom dobrej woli!
Jeżeli obecnie twoje sumienie nakazuje Ci odejść z Kościoła Katolickiego (KK), postępujesz uczciwie.
Jeżeli uważasz, że sakrament Chrztu świętego otrzymałeś wbrew Twojej woli - masz prawo tak uważać.
My - Twoi wierzący bracia i siostry pozostajemy w KK, gdyż wierzymy, że mimo jego ludzkich win i słabości, działa w nim Jezus Chrystus. On obdarowuje nas, a przez nas wszystkich ludzi - swoją miłością i mocą.
Żyj uczciwie, szukaj prawdy i szczęścia.
Prosimy o wybaczenie ludziom Kościoła, których postępowanie sprawiło Ci ból i zawód.
Jeżeli kiedykolwiek zechcesz powrócić, będziemy szczęśliwi - czekamy.
Błogosławimy Tobie, pozostajesz w naszych sercach i modlitwach.
Tyle listu. Należałoby też zapytać taką osobę, czy życzy sobie, aby fakt apostazji podać do wiadomości publicznej (zamieścić w ogłoszeniach parafialnych), czy też pozostawić bez rozgłosu.
Parafie powinny organizować modlitwy, odprawiać Msze św w intencji ludzi, którzy odeszli. Aby żyli i poszukiwali uczciwie.
Na koniec myślę, że szanuję ludzi, którzy dokonują apostazji zgodnie ze swoim sumieniem. Czuję do nich sympatię. O wiele bardziej żałuję tych, którzy pozostając formalnie w Kościele, mają wszystko "w głębokim poważaniu".
Nie znaczy to, abym namawiała do apostazji. Myślę, że dla większości wątpiących i poszukujących nie stanowi ona warunku dobrego samopoczucia.
Ciekawe książki z tematów LGBT
John Boswell - Chrześcijaństwo tolerancja społeczna i homoseksualność
tłumaczył Jerzy Krzyszpień
Wydawnictwo NOMOS, Kraków 2006
Daniel A. Helminiak - Co Biblia naprawdę mówi o homoseksualności
tłumaczył Jerzy Jaworski
Wydawnictwo URAEUS Gdynia 2002
Sławomir Kuleta - Inne spojrzenie na wybrane aspekty seksualności ludzkiej rozpatrynane w odniesieniu do duchowości chrześcijańskiej
2009
Arkadiusz Brzask - Homoseksualizm u mężczyzn
Wydawnictwo Continuo, Wrocław 2008
Queer studies. Podręcznik kursu
pod redakcją Jacka Kochanowskiego, Marty Abramowicz, Roberta Biedronia
Kampania Przeciw Homofobii 2010
tłumaczył Jerzy Krzyszpień
Wydawnictwo NOMOS, Kraków 2006
Daniel A. Helminiak - Co Biblia naprawdę mówi o homoseksualności
tłumaczył Jerzy Jaworski
Wydawnictwo URAEUS Gdynia 2002
Sławomir Kuleta - Inne spojrzenie na wybrane aspekty seksualności ludzkiej rozpatrynane w odniesieniu do duchowości chrześcijańskiej
2009
Arkadiusz Brzask - Homoseksualizm u mężczyzn
Wydawnictwo Continuo, Wrocław 2008
Queer studies. Podręcznik kursu
pod redakcją Jacka Kochanowskiego, Marty Abramowicz, Roberta Biedronia
Kampania Przeciw Homofobii 2010
wtorek, 11 maja 2010
Moje poglądy - etyka seksualna
Homoseksualność
W szkołach średnich wszyscy uczniowie powinni być rzeczowo informowani na temat tego zjawiska.
Informacje jakie należy przekazać dorastającej młodzieży:
większość ludzi jest heteroseksualnych. W okresie pokwitania istnieje często zjawisko pozornego homoseksualizmu. Należy odczekać do wieku ok 18-20 lat zanim ewentualne wątpliwości się wyjaśnią. W razie problemów wskazana jest pomoc odpowiednio wyszkolonego psychologa (ocena orientacji seksualnej wg specjalnych skal).
Najlepiej powstrzymywać się z aktywnością seksualną z drugim człowiekiem do czasu małżeństwa lub znalezienia stałego partnera. Psychologicznie jest to wskazane również dla ludzi niewierzących.
Powód: w głębi duszy każdy człowiek pragnie kogoś kto będzie go wiernie kochał, czekał na niego i z kim nawzajem zapewnią sobie szczęście, bezpieczeństwo i rozwój.
Wszelkie próby "leczenia" czyli reorientacji osób homoseksualnych są głęboko szkodliwe.
Jedynie osoby o niewielkim stopniu tej cechy lub te, które ją u siebie błędnie rozpoznały wymagają pomocy w wyżej wymienionym sensie.
Związki jednopłciowe powinny otrzymać status prawny, gdyż są najlepszą formą realizacji osobistego życia dla większości osób o takiej orientacji.
Kościół Katolicki powinien uznać wierne związki jednopłciowe z powyższych powodów i znaleźć dla nich formę błogosławieństwa. Tylko niektóre osoby homoseksualne (jak i heteroseksualne) odnajdą z różnych przyczyn osobiste powołanie do życia w celibacie. Żądanie przez KK aby wszystkie osoby homoseksualne żyły w taki sposób, jest okrutne i nieuzasadnione.
Homoseksualność to kolejne zjawisko stale występujące w naturze, z którym ludzkość powoli się oswaja. Wiemy, że KK wielokrotnie zmieniał zdanie w takich sprawach jak kształt Ziemi, ewolucja gatunków, prawa kobiet, problem niewolnictwa oraz problem zbawienia poza Kościołem. Jeśli chodzi o biblijne teksty najczęściej cytowane jako przeciwne homoseksualności, to tekst o Sodomie i Gomorze (uwaga: po dokładnym przeczytaniu widać, że chodzi tam o ludzi z natury heteroseksualnych, którzy z powodu rozpustnego nastawienia próbowali zachowań przeciwnych swojej naturze) oraz teksty św Pawła, który z kolei opierał się na Starym Testamencie. W Ewangeliach nie ma nic przeciwko osobom homoseksualnym. Autorytet św Pawła, nie umniejszając jego zasług, jest autorytetem człowieka- jednego z hierarchów KK.
Więcej na tematy Biblii można przeczytać w podanych na moim blogu książkach oraz w portalach jak np Berithprzymierze.
Ludzie świeccy, w przeciwieństwie do duchownych, nie składają ślubu posłuszeństwa. To znaczy że mają inne zadanie- szukać w świecie prawdy i jeśli w różnych sprawach mają zdanie odmienne niż KK, dyskutować na ten temat. Podsuwać materiały do przemyśleń dla hierarchów. Czekać, aż KK zmieni zdanie.
Osobom wierzącym i praktykującym o orientacji homoseksualnej radzę, aby- jeśli tego pragną- żyły w stałych i wiernych związkach i chodziły do Kościoła. Uważam,że KK nie powinien zabraniać im przyjmowania Komunii św. Jeśli jednak takie osoby mają w tej kwestii wątpliwości, to z całą pewnością mogą przyjmować Komunię św przynajmniej duchowo. (w ich sytuacji nie ma przecież problemu jak np wśród osób rozwiedzionych, gdzie istnieje często element wyrządzonej krzywdy).
Pan Sławomir Kuleta w swojej książce „Inne spojrzenie” udowadnia, że wierne pary homoseksualne mają prawo przyjmować Komunię św. Warto również zapoznać się z tymi argumentami.
W swoim czasie KK zmieni poglądy na ww tematy.
Wiele osób homoseksualnych zostało głęboko skrzywdzonych przez KK- pod wpływem sugestii duchownych niejednokrotnie rozpadły się w dramatyczny sposób kochające związki (a tak trudno jest się nawzajem znaleźć!), niektórzy zmagają się z depresją w poczuciu, że nie wolno im być szczęśliwymi w sposób dla nich naturalny. Stare panny i kawalerowie, często nie opuszczają swoich domów rodzinnych. Inni cierpią na depresje po próbach reorientacji, jeszcze inni popełnili samobójstwa.
Młodzi ludzie, które nie słyszą nic pozytywnego o osobach homoseksualnych często z rezygnacją poddają się rozpustnemu trybowi życia. Nie wierzą, że czeka na nich miłość w wiernym związku.
Jeszcze inni nie mają odwagi ujawnić swojej orientacji i zawierają związki małżeńskie z osobami płci przeciwnej. Wszyscy wiemy, ile taka sytuacja przysparza cierpień całej rodzinie, która zwykle się rozpada.
Osoby homoseksualne potrzebują akceptacji i wsparcia. Młody człowiek stoi przed trudnymi wymaganiami moralnymi. Liczba osób, spośród których może wybrać swój obiekt uczuć jest po prostu niewielka. Wie, że nie powinien "molestować" emocjonalnie osób heteroseksualnych. Musi w znacznie większym stopniu kontrolować swoje uczucia- dla dobra innych. Dlatego powinien czuć się akceptowany oraz wiedzieć, gdzie może otrzymać odpowiednia pomoc psychologiczną. Pomoc taka powinna obejmować naukę zasad tworzenia dobrego związku. Powinny istnieć biura matrymonialne dla osób homoseksualnych poszukujących partnerów na całe życie.
Jest to zadanie dla tych, którzy chcą pomóc. Spotkajmy się w internecie oraz w świecie realnym i zastanówmy wspólnie jak to zrobić.
Adopcja dzieci przez osoby homoseksualne
Część par jednopłciowych może się jak najbardziej nadawać, aby prawidłowo wychowywać dzieci. Na pewno jest u takich par wskazany silny element wierności, oraz otwartości na szersze kręgi rodzinne. Poza ich predyspozycjami i chęciami istnieje jeszcze środowisko zewnętrzne. Dopóki jest tak nieprzychylne jak dziś w Polsce, dziecko może cierpieć głównie z tego powodu. Aktualnie sądzę, że jeśli są dzieci biologiczne, to rodzic żyjący w związku jednopłciowym powinien mieć prawo je wychowywać. Na adopcje- ze względu na dobro dzieci, lepiej zaczekać do przyjaźniejszych czasów. Autoerotyzm
Autoerotyzm jest wśród ludzi zjawiskiem powszechnym i naturalnym, ale nadal często uważanym za coś grzesznego lub niewłaściwego. Niektórym ludziom rzeczywiście nie jest potrzebnyTymczasem należy uznać, że jest to jedna z podstawowych aktywności seksualnych człowieka i wymaga odpowiedniego podejścia wychowawczego. Każdy musi być świadomy, że nadużywanie tej formy może prowadzić do uzależnienia, utraty potrzeby znalezienia małżonka/partnera, zaburzeń w proporcji zainteresowań w życiu itp.
Z drugiej strony, jest to najlepszy "wentyl bezpieczeństwa" w przypadku braku stałego partnera. Umiejętnie stosowane zachowania autoerotyczne pozwalają wielu osobom nie krzywdzić i nie traktować przedmiotowo innych, zmniejszyć napięcie seksualne wówczas, gdy jego obecność lub walka z nim pochłania energię potrzebną do znacznie ważniejszych zadań. Także w stałym związku zachowanie autoerotyczne może pomóc, gdy potrzeby jednej osoby są większe niż drugiej. Chroni to przed zdradą lub zbyt wygórowanymi wymaganiami wobec bliskiej osoby.
Należy o autoerotyzmie rozmawiać wprost, nie obarczając poczuciem winy za istnienie tego powszechnego zjawiska. Podkreślać osobistą odpowiedzialność za używanie tej formy seksualności i nadanie jej odpowiednich proporcji oraz intencji.
W rachunku sumienia należałoby zastąpić pytania "czy to robiłem?' oraz "ile razy?" - pytaniami "czy ćwiczę wstrzemięźliwość?", "czy potrafię powiedzieć sobie "nie"?
Z pewnością nie należy używać pornografii- tj wszelkich form obrazu czy słowa, gdzie ludzka seksualność jest oddzielona od piękna miłości psychicznej. Zazwyczaj tego typu produkty są tworzone przez przemoc, wykorzystanie ludzkiej biedy i nieświadomości, handel ciałem, działania mafijne. Nie wolno brać udziału w takich procederach.
Małżeństwo
Antykoncepcja nieporonna powinna być dopuszczona przez Kościół Katolicki. Akt seksualny ma dwa pozytywne znaczenia- jedno to prokreacja, a drugie- wyraz szczególnej i wyłącznej więzi dwojga ludzi. W małżeństwie metody naturalne są bardzo dobre, jeśli kolejne dziecko może być poczęte w sposób rozsądny.Jeśli są poważne powody, aby nie dopuszczać do poczęcia, można używać środków antykoncepcyjnych nieporonnych. Najmniej szkodliwe dla zdrowia są formy zachowań seksualnych, które nie dają możliwości poczęcia.
Aborcja jest złem, nie powinna być brana pod uwagę- także przez osoby niewierzące. Jeśli nie mamy pewności naukowej, w którym momencie rozpoczyna się życie konkretnego człowieka, musimy- podobnie jak w sądzie- zawsze rozstrzygać na korzyść "oskarżonego". Tylko to daje spokój sumienia. Chronienie ludzkiego życia we wszystkich jego formach jest dla wierzących oczywiste, dla niewierzących powinno być zdrową, humanitarną zasadą.
Celibat duchownych
Jest to forma życia dla wybranych osób, cenna i niosąca liczne duchowe owoce. Problem, czy wszyscy duchowni powinni być celibatariuszami. Gdyby dopuścić do święceń również osoby żonate/ zamężne, kobiety- może wówczas byłby większy wybór najlepiej predysponowanych. Więcej duchowych dóbr. Większy dostęp do sakramentów, przewodnictwa duchowego.Celibat należy doceniać, ale nie stawiać ponad wszystko.
Również w celibacie zachowania autoerotyczne powinny być pod kontrolą, ale bez obarczania neurotycznym poczuciem winy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)